FC Andorra, by awansować już w tej kolejce, musiała wygrać i liczyć na potknięcie wicelidera – Villarrealu B. Wszystko poszło zgodnie z planem. FC Andorra wygrała 1: po bramce 35-letniego Carlosa Martineza w 31. minucie. Villarreal B niespodziewanie zremisował bezbramkowo przed własną publicznością z Linense. W efekcie FC Andorra mogła świętować, bo w drugim sezonie z rzędu zanotowała awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
Awans, ale co ze stadionem?
Jednak wcale w klubie nie jest tak różowo. Jedno z najważniejszych wyzwań, przed jakim stoją działacze FC Andorry dotyczy stadionu, na którym klub grał do tej pory. Od sezonu 2021/2022 drużyna gra na Stadionie Narodowym i dzieli obiekt z Andorską Federacją Piki Nonej i drużyną rugby.
Stadion ma jednak pojemność 3500 widzów, czyli nie ma minimum amount wymaganego dla drużyny grającej w drugiej lidze A. Wynosi ona 6000 kibiców. Jedną z możliwych opcji będzie wprowadzenie dodatkowej trybuny, tak jak zrobiły to inne zespoły występujące w drugiej lidze.
Konieczna będzie też wymiana sztucznej murawy na boisku Prades de Moles. Władze klubu myślą również od jakiegoś czasu nad budową nowego stadionu. Ma on być powstać w ciągu kilku lat.
Pique uchronił FC Andorra od spadku poza peryferia hiszpańskiej piłki
Choć FC Andorra założona została w 1942 r., to świat usłyszał o niej dopiero przed trzema laty, gdy kupił ją Pique. Wcześniej wyróżniała się tym, że był jedyną ekipą spoza Hiszpanii rywalizującą w hiszpańskich ligach. Drużyna została założona, gdy w kraju w Pirenejach nie było federacji i na mocy wyjątku w prawie sportowym została włączona do katalońskiego związku. Gdy Andora w 1994 r. dołączała do FIFA i UEFA, zespół mógł wrócić do “swojej” ligi, ale wolał zostać w Hiszpanii. Wiele nie zwojował – historyczne sukcesy to triumf w Pucharze Katalonii i awans do 1/16 finału Pucharu Króla, a do tego 17 sezonów w Segunda Division B (trzecia liga) i sześć w Tercera (czwarta) – pisał Activity.pl w ubiegłym roku.
Niedługo po tym, jak klub przejął Pique, Andorra zaczęła marsz w górę. Awansowała od Tercera, ale w niej klub z Księstwa nie zagrał nawet jednego meczu. Gerard wykorzystał upadłość Reus, wykupił jego miejsce w Segunda B.
Szefowie Andorry mówią, że wzorują się na Barcelonie czy Villarrealu, ale bliżej im do AS Monaco. Także pod względem prawnym. Niepewność wiąże się m.in. z tematem opodatkowania. Podatek dochodowy w Andorze wynosi 10 proc. W Hiszpanii zaś aż 45 proc. Stanowiłoby to oczywistą przewagę klubu z Księstwa nad rywalami. Na razie nikt tego tematu nie podniósł, ale pewne jest, że wraz z awansem do Segunda, którą rządzi LaLiga, wywoła to aferę taką samą, jak we Francji z Monaco czy w Szwajcarii z wywodzącym się z Liechtensteinu FC Vaduz. Rozwiązania są różne, w tym niższe wpływy z tytułu praw telewizyjnych czy marketingu, wpłacenie “rekompensaty” dla innych ekip albo dostosowanie się do hiszpańskiego systemu podatkowego.